Lędziny wzgórze Klimont
-
DST
80.67km
-
Teren
22.00km
-
Czas
04:12
-
VAVG
19.21km/h
-
Sprzęt Haibike
-
Aktywność Jazda na rowerze
Niedziela, 30 września 2018 | dodano: 30.09.2018
Na dzisiaj wymyśliłem sobie, że celem wycieczki będzie wzgórze Klimont (302 mnpm) w Lędzinach. Pogoda jak na
koniec września była całkiem przyjemna było ciepło i słonecznie. Trasę
zaplanowałem sobie tak aby pojeździć głównie po leśnych ścieżkach i po drogach
o niewielkim natężeniu ruchu. Pierwszym punktem na trasie miał być Giszowiec,
więc żeby się tam dostać to skierowałem się do Chorzowa, a potem od rynku w Chorzowie
w stronę Parku Kultury, obok SCC, do ronda w Katowicach i do kampusu UŚ przy
ul. Bankowej i dalej wzdłuż Rawy i zahaczając odrobinę o Dolinę Trzech Stawów.
Droga na Giszowiec liczyła 19 km i po dojechaniu tam zrobiłem sobie pierwszy postój. Giszowiec (Gieschewald), został zaprojektowany i zbudowany w latach 1907-1910 przez Georga i Emila Zillmannów dla górników zatrudnionych w należącej do koncernu Die Bergwerksgesellschaft Georg von Giesches Erben (Towarzystwo Górnicze Spadkobierców Jerzego von Giesche, potocznie zwane Spadkobiercy Gieszego) kopalni Giesche – obecnie już zlikwidowanej kopalni Wieczorek. Osiedle było przykładem „miasta ogrodu” i pierwotnie składało się z jedno i dwurodzinnych budynków mieszkalnych, budowanych według kilku wzorów, swoim stylem przypominających górnośląskie chłopskie chaty. Niestety większość budynków została wyburzona w latach 70 w związku z budową osiedla mieszkaniowego z wielkiej płyty dla górników nowopowstałej KWK Staszic. Na kanwie tej tragicznej historii Giszowca Kazimierz Kutz nakręcił trzecią część swojej górnośląskiej trylogii „Paciorki jednego różańca”. W latach międzywojennych po przejęciu spółki „Giesze S.A.” przez Silesian-American Corporation w Giszowcu w okolicach wieży wodnej została wybudowana tzw. kolonia amerykańska składająca się 6 budynków w stylu angielskim. Jako ciekawostkę można wskazać, że Zillmannowie byli również projektantami i budowniczymi nieodległego osiedla Nikiszowiec, o całkiem innym charakterze niż Giszowiec i który również warto zwiedzić.

Przykładowy budynek mieszkalny z Giszowca.

Była leśniczówka (obecnie przedszkole)

Restauracja po Lipami
Z Giszowca ruszyłem zielonym szlakiem rowerowym, który prowadził lasami do Mysłowic Wesołej. Po drodze obok leśnych stawów, minąłem zbiornik „Wesoła Fala”, okupowany przez rzesze wędkarzy. Tam po raz pierwszy pojawił się na horyzoncie maszt nadawczy zlokalizowany w Kosztowach, obok którego, jak się okazało, będę jeszcze później przejeżdżał. Maszt ma ponad 358 metrów wysokości i jest to najwyższy maszt w Polsce.


Leśne stawy przy trasie w okolicach Giszowca

Zbiornik wesoła Fala i maszt w Kosztowach
Po przejechaniu przez Wesołą szlak rowerowy , tym razem czerwony (mysłowicki) pokierował mnie do lasu tuż obok masztu. Leśnymi drogami (trochę błądząc niestety) trafiłem do dzielnicy Mysłowic Krasowy, a stamtąd drogą asfaltową dojechałem w okolicę Wschodniej Obwodnicy GOP, po minięciu której wjechałem do Lędzin. Jadąc dalej czerwonym szlakiem, a zarazem główną drogą Lędzin, dojechałem w okolice wzgórza Klimont, które miało być kolejnym punktem na trasie, a w zasadzie celem wycieczki. Dalej już było prosto ok 800 m niewielkiego podjazdu i byłem na szczycie, gdzie znajduje się zabytkowy kościół św. Klemensa wybudowany w II poł XVIII w. Na szczycie można odpocząć na jednej z wielu ławek i podziwiać panoramę okolicy. Widok na wszystkie cztery strony świata jest niczym nie zakłócony.

Kościół św. Klemensa

Widok w kierunku kopalni ZIemowit

Widok na Beskidy


Po relaksie na wzgórzu zacząłem powrót do domu. Początkowo z górki, tą samą drogą którą jakiś czas wcześniej podjeżdżałem, a później zgodnie za znakami czarnego szlaku rowerowego prowadzącego przez Hamerlę, Murcki do Ochojca. W Hamerli po drodze minąłem pomnik przyrody 300 letni dąb Tadeusz o obwodzie pnia 437 cm.

Dąb Tadeusz
Za Hamerlą zrezygnowałem z czarnego szlaku i pojechałem się w stronę Siągarni i po przejechaniu DK 86, leśną drogą prowadzącą równolegle do DK 86 dojechałem do drogi prowadzącej w stronę Kostuchny w Katowicach. Naprzeciw byłej kopalni Boże Dary zgodnie z wcześniejszymi planami wjechałem ponownie do lasu, którym dojechałem do Podlesia. Dalej droga prowadziła przez Zarzecze do DK 81 i linii kolejowej łączącej Katowice z Orzeszem i Rybnikiem. Po minięciu torów jadąc prosto mógłbym dojechać ul. Owsianą na Starganiec i dalej bezpośrednio do Wymysłowa. Postanowiłem jednak wydłużyć trochę trasę i pojeździć jeszcze po lesie. Za torami wjechałem ponownie w las i drogami gruntowymi dojechałem do Ligoty w okolice akademików. Stamtąd ścieżką rowerową wzdłuż ulicy dojechałem do Panewnik minąłem Górnośląskie Centrum Zdrowia Dziecka i ul. Bałtycką dojechałem do Wymysłowa, a stamtąd asfaltową ścieżką rowerową do autostrady A4 w Chorzowie Batorym. Za autostradą wjechałem znowu w las, i dotarłem do Niedźwiedzińca, a potem dalej przez Hugoberg, Skałkę do Chropaczowa do domu.
Trasa liczyła 80 km, z czego jak szacuję ok 20-25 km drogami gruntowymi, więc można powiedzieć, że była idealna na weekendową przedobiadową przejażdżkę.
Poniżej ślad trasy:
Droga na Giszowiec liczyła 19 km i po dojechaniu tam zrobiłem sobie pierwszy postój. Giszowiec (Gieschewald), został zaprojektowany i zbudowany w latach 1907-1910 przez Georga i Emila Zillmannów dla górników zatrudnionych w należącej do koncernu Die Bergwerksgesellschaft Georg von Giesches Erben (Towarzystwo Górnicze Spadkobierców Jerzego von Giesche, potocznie zwane Spadkobiercy Gieszego) kopalni Giesche – obecnie już zlikwidowanej kopalni Wieczorek. Osiedle było przykładem „miasta ogrodu” i pierwotnie składało się z jedno i dwurodzinnych budynków mieszkalnych, budowanych według kilku wzorów, swoim stylem przypominających górnośląskie chłopskie chaty. Niestety większość budynków została wyburzona w latach 70 w związku z budową osiedla mieszkaniowego z wielkiej płyty dla górników nowopowstałej KWK Staszic. Na kanwie tej tragicznej historii Giszowca Kazimierz Kutz nakręcił trzecią część swojej górnośląskiej trylogii „Paciorki jednego różańca”. W latach międzywojennych po przejęciu spółki „Giesze S.A.” przez Silesian-American Corporation w Giszowcu w okolicach wieży wodnej została wybudowana tzw. kolonia amerykańska składająca się 6 budynków w stylu angielskim. Jako ciekawostkę można wskazać, że Zillmannowie byli również projektantami i budowniczymi nieodległego osiedla Nikiszowiec, o całkiem innym charakterze niż Giszowiec i który również warto zwiedzić.

Przykładowy budynek mieszkalny z Giszowca.

Była leśniczówka (obecnie przedszkole)

Restauracja po Lipami
Z Giszowca ruszyłem zielonym szlakiem rowerowym, który prowadził lasami do Mysłowic Wesołej. Po drodze obok leśnych stawów, minąłem zbiornik „Wesoła Fala”, okupowany przez rzesze wędkarzy. Tam po raz pierwszy pojawił się na horyzoncie maszt nadawczy zlokalizowany w Kosztowach, obok którego, jak się okazało, będę jeszcze później przejeżdżał. Maszt ma ponad 358 metrów wysokości i jest to najwyższy maszt w Polsce.


Leśne stawy przy trasie w okolicach Giszowca

Zbiornik wesoła Fala i maszt w Kosztowach
Po przejechaniu przez Wesołą szlak rowerowy , tym razem czerwony (mysłowicki) pokierował mnie do lasu tuż obok masztu. Leśnymi drogami (trochę błądząc niestety) trafiłem do dzielnicy Mysłowic Krasowy, a stamtąd drogą asfaltową dojechałem w okolicę Wschodniej Obwodnicy GOP, po minięciu której wjechałem do Lędzin. Jadąc dalej czerwonym szlakiem, a zarazem główną drogą Lędzin, dojechałem w okolice wzgórza Klimont, które miało być kolejnym punktem na trasie, a w zasadzie celem wycieczki. Dalej już było prosto ok 800 m niewielkiego podjazdu i byłem na szczycie, gdzie znajduje się zabytkowy kościół św. Klemensa wybudowany w II poł XVIII w. Na szczycie można odpocząć na jednej z wielu ławek i podziwiać panoramę okolicy. Widok na wszystkie cztery strony świata jest niczym nie zakłócony.

Kościół św. Klemensa

Widok w kierunku kopalni ZIemowit

Widok na Beskidy


Po relaksie na wzgórzu zacząłem powrót do domu. Początkowo z górki, tą samą drogą którą jakiś czas wcześniej podjeżdżałem, a później zgodnie za znakami czarnego szlaku rowerowego prowadzącego przez Hamerlę, Murcki do Ochojca. W Hamerli po drodze minąłem pomnik przyrody 300 letni dąb Tadeusz o obwodzie pnia 437 cm.

Dąb Tadeusz
Za Hamerlą zrezygnowałem z czarnego szlaku i pojechałem się w stronę Siągarni i po przejechaniu DK 86, leśną drogą prowadzącą równolegle do DK 86 dojechałem do drogi prowadzącej w stronę Kostuchny w Katowicach. Naprzeciw byłej kopalni Boże Dary zgodnie z wcześniejszymi planami wjechałem ponownie do lasu, którym dojechałem do Podlesia. Dalej droga prowadziła przez Zarzecze do DK 81 i linii kolejowej łączącej Katowice z Orzeszem i Rybnikiem. Po minięciu torów jadąc prosto mógłbym dojechać ul. Owsianą na Starganiec i dalej bezpośrednio do Wymysłowa. Postanowiłem jednak wydłużyć trochę trasę i pojeździć jeszcze po lesie. Za torami wjechałem ponownie w las i drogami gruntowymi dojechałem do Ligoty w okolice akademików. Stamtąd ścieżką rowerową wzdłuż ulicy dojechałem do Panewnik minąłem Górnośląskie Centrum Zdrowia Dziecka i ul. Bałtycką dojechałem do Wymysłowa, a stamtąd asfaltową ścieżką rowerową do autostrady A4 w Chorzowie Batorym. Za autostradą wjechałem znowu w las, i dotarłem do Niedźwiedzińca, a potem dalej przez Hugoberg, Skałkę do Chropaczowa do domu.
Trasa liczyła 80 km, z czego jak szacuję ok 20-25 km drogami gruntowymi, więc można powiedzieć, że była idealna na weekendową przedobiadową przejażdżkę.
Poniżej ślad trasy:
i link do filmiku z Relive
Relive 'Morning Sep 30th'
Kategoria Wycieczki
Komentować mogą tylko zalogowani. Zaloguj się · Zarejestruj się!