Do 100 km
Dystans całkowity: | 9618.08 km (w terenie 2183.00 km; 22.70%) |
Czas w ruchu: | 479:19 |
Średnia prędkość: | 20.07 km/h |
Maksymalna prędkość: | 81.75 km/h |
Suma podjazdów: | 61928 m |
Liczba aktywności: | 147 |
Średnio na aktywność: | 65.43 km i 3h 15m |
Więcej statystyk |
Wielkanocna Przełajka 1000 km w 2024 r.
-
DST
52.23km
-
Teren
15.00km
-
Czas
02:27
-
VAVG
21.32km/h
-
VMAX
39.25km/h
-
Podjazdy
341m
-
Sprzęt RA2
-
Aktywność Jazda na rowerze
Wielkanocne spalanie kalorii po świątecznym objadaniu się w Wielkanocną Niedzielę. Wyjazd bez konkretnego planu. Zdecydowałem się pojechać najpierw w kierunku Michałkowic, potem przez Dąbrówkę Wielką na Przełajkę i dalej, po krótkiej jeździe po terenach za Brynicą tzn. krótkim opuszczeniu Górnego Ślaska, przez Wojkowice, Bobrowniki, Dobieszowice wróciłem na Górny Śląsk do do Piekar Śląskich. Przy okazji odwiedzony cmentarz Jeruzalem na Rozbarku, żeby zobaczyć, czy wiejący wczoraj wiatr nie poprzewracał stroików na grobach i na końcu przejazd przez zatłoczone Żabie Doły, Łagiewniki i przez hałdę na Ajsce po drodze do Lipin.
Trochę kręciłem asfaltami, trochę po drogach gruntowych, w każdym razie z powodu napływu pyłu saharyjskiego, powietrze było mętne i wszystko wydawało się zamglone. Na szczęście temperatura fantastyczna jak na 1 kwietnia - ponad 20*C, co dawało dużą radość z jazdy.
Przy okazji udało się w tym roku przejechać pierwszy tysiąc kilometrów.
Kapliczka p.w. Św. Izydora Oracza na Sośniej Górze między Dąbrówką Wielką a Przełajką.
Widok na Górę Doroty w Będzinie.
Kategoria Do 100 km, Wycieczki
SW-SO-SW_1/2024
-
DST
63.88km
-
Teren
8.00km
-
Czas
03:00
-
VAVG
21.29km/h
-
VMAX
39.39km/h
-
Podjazdy
354m
-
Sprzęt RA2
-
Aktywność Jazda na rowerze
Wielkopiątkowy wyjazd do pracy do Sosnowca na Bór. W sumie pierwszy w tym roku. Rano jeszcze trochę mokro po nocnym deszczu ale dało się jechać. W stronę pracy asfaltami, klasyczną najkrótsza trasą przez centrum Chorzowa i Katowic, Zawodzie, Szopienice, Mysłowice i Niwkę. Miałem nadzieję, że dziś skończymy wcześniej i się udało, dlatego na powrocie nadłożyłem parę kilometrów i przejechałem przez Stawiki w Sosnowcu, Borki, Szopienice i Dąbrówkę Małą w Katowicach, Siemianowice, Żabie Doły, Rozbark i Łagiewniki. Po drodze kupione troche zielonego na wielkanocne przyozdobienie mieszkania. Popołudniu już pięknie, słonecznie i przede wszystkim w miarę sucho, co pozwoliło zaliczyć parę kilometrów w terenie.
W pracy
Staw Borki i w oddali wieża wodna Borki
Kwitnące drzewa w Łagiewnikach
Kwitnące drzewa w Chropaczowie.
Kategoria Do 100 km, Transport, Wycieczki
Dąbrowa Miejska
-
DST
52.23km
-
Teren
1.00km
-
Czas
02:19
-
VAVG
22.55km/h
-
VMAX
46.43km/h
-
Podjazdy
435m
-
Sprzęt RA2
-
Aktywność Jazda na rowerze
Poranny wypad na rower, bo popołudniu czekają mnie inne obowiązki. Dziś znowu asfaltem i znowu Bytom. Ostatnio u mnie są w modzie wariacje po Bytomiu. Tym razem jednak bardziej leśne okolice: Stolarzowice, Dąbrowa Miejska i okolice Rezerwatu Segiet. Ale zanim tam dojechałem to trzeba było przejechać przez miasto: Lipiny (SW), Godula (SL), Orzegów (SL), Szombierki (SY), Bobrek(SY), Karb(SY). Na powrocie zaliczone: Sucha Góra (SY), Stroszek (SY), Radzionków, centrum Bytomia i trochę Chorzowa oraz Świętochłowic. Na początku było pochmurno i chłodno ok 4*C, ale później się wypogodziło, ociepliło ok 7*C i wyszło słońce. Asfalty były suche, ale na paru krótkich odcinkach dróg gruntowych, które udało mi się zaliczyć było jeszcze sporo wody, szczególnie w dziurach w drodze, tak więc trzeba było jeździć slalomem.
Podjazdy po brukach w okolicach Fazańca w Szombierkach.
Szarobury krajobraz między Szombierkami a Bobrkiem w okolicach Fazańca.
Szyb Kopernik, byłej kKopalni Powstańców Śl w okolicach Strefy Ekonomicznej w Dąbrowie Miejskiej. Jak informuje Wikipedia w kopalni Powstańców Śląskich od 1924 r. do 1980 r. wyeksploatowano pokłady węgla z zawałem stropu o łącznej grubości 32,5 metra, co przełożyło się na całkowite obniżenie powierzchni terenu o 19 metrów.
Kategoria Do 100 km
Hałda Łaziska
-
DST
71.35km
-
Teren
12.00km
-
Czas
04:00
-
VAVG
17.84km/h
-
VMAX
61.49km/h
-
Podjazdy
751m
-
Sprzęt Merida
-
Aktywność Jazda na rowerze
Pogoda jak na luty zapowiadała się pozytywnie - prognozy przewidywały nawet od 12-15*C oraz przejaśnienia i choć początkowo niebo było jeszcze zachmurzone, a drogi mokre po nocnym i porannym deszczu, to wierząc prognozom szkoda byłoby nie wykorzystać tak pięknie zapowiadającej się soboty. Ruszyłem na południe, celem były Łaziska i hałda Skalny, któą widzę często z okna. Początkowo przez miasto przez Lipiny, Chebzie, Rudę Południową Wirek do Halemby. W Starej Kuźni ruszyłem szlakiem rowerowym w kierunku Mikołowa i tam pierwszy raz dzisiaj wjechałem na leśne drogi gruntowe. Nie da się ukryć, że w lesie były kałuże :). Na szczęście dało się je przejechać :). Lasem dojechałem do Mikołowa do Śmiłowic,a potem trochę asfaltem, trochę gruntem do Mokrego. Tam pierwsza przerwa, bo w Mikołowie Mokrem jest zabytkowy kościół św. Wawrzyńca i chciałem go z bliska zobaczyć. Potem prawie do centrum Mikołowa i na Wierzysko w Łaziskach, gdzie stoi pomnik św. Jana ufundowany w 1819 r. Widać miejsce to jest bardzo popularne wśród spacerowiczów, bo spotkałem tam sporo ludzi. Trasa na Wierzysko i zjazd do Łazisk też w większości gruntowy. Zjeżdżając do Łazisk Średnich zastanawiałem się czy nie wjechać dodatkowo na hałdę Marta Waleska, a dopiero potem na hałdę Skalny i nawet pojechałem już w stronę Marty Waleski, ale jednak sobie odpuściłem i ruszyłem od razu na hałdę Skalny. Na szczycie, nie udało mi się wjechać rowerem na sam szczyt, końcówkę musiałem podprowadzać, zrobiłem kolejną przerwę, żeby pooglądać widoki. Potem tylko zjazd na dół i ruszyłem w stronę domu, co prawda nie najkrótszą drogą. Najpierw przez Łaziska Górne, potem przez Orzesze, gdzie w okolicach Góry św. Wawrzyńca, zrobiłem sobie kolejną krótką przerwę i dalej do Bujakowa i Paniów w Mikołowie. Z Paniów ruszyłem dobrze mi znaną trasą przez las i w ten sposób znalazłem się z powrotem w Starej Kuźni na Halembie. Na leśnym odcinku między Paniowami a Starą Kuźnią było chyba najwięcej wody wśród wszystkich dzisiejszych odcinków gruntowo-terenowych. Ze Starej Kuźni wybrałem asfalt przez Kłodnicę i Kochłowice, mimo, że wiedziałem, że w Kochłowicach czeka tam mnie ostatni duży podjazd prowadzący ul. Tunkla na Zgodę. Ze Zgody przez centrum Świętochłowic, Piaśniki i po 15 byłem w domu w Chropaczowie. Wieczorem mycie roweru z błota, a jutro rano smarowanie łańcucha.
Podsumowując tą dzisiejsza rajzę, to pogoda rzeczywiście dopisała, ale podjazdy, a było ich dość sporo, w tym ten najbardziej chyba wymagający na hałdę w Łaziskach, dały mi ciut "w kość" i muszę przyznać, że jestem trochę zmęczony tą wycieczką, ale na szczęście jest to takie pozytywne zmęczenie.
Kościół św. Wawrzyńca w Mikołowie Mokrym z XVI w.
Zabytkowe nagrobki na cmentarzu przy kościele.
Wmurowana w ścianę kościoła tablica.
Pomnik św. Jana na Wierzysku.
Hałda Skalny. Widok w stronę gór. Niestety widoczność nie była najlepsza.
Widok z hałdy Skalny. Elektrownia Łaziska.
Widok z hałdy Skalny. Kopalnia Bolesław Śmiały i w tle hałda Marta Waleska.
Widok z hałdy Skalny na północ. W tle wieżowce Katowic (m.in. Biurowce KTW przy Rondzie, Altus).
Kategoria Do 100 km, Wycieczki
Bunkry w Zbrosławicach i Połomia
-
DST
80.57km
-
Teren
5.00km
-
Czas
03:31
-
VAVG
22.91km/h
-
VMAX
49.15km/h
-
Podjazdy
628m
-
Sprzęt RA2
-
Aktywność Jazda na rowerze
W planie miałem zobaczyć bunkry niemieckiego punktu oporu "Zbrosławice", będącego częścią Pozycji Górnośląskiej (Oberschlesien-Stellung), ale w sumie udało mi się zobaczyć tylko jeden i to zza płotu. Ten akurat jest częścią prywatnego muzeum, które było dziś nieczynne. Z innego bunkra w Zbrosławicach widać było tylko wieżyczkę, bo resztę zasypał i obudował właściciel pobliskiej restauracji. Inne bunkry w Zbrosławicach były gdzieś w środku pola z utrudnionym dostępem lub jak ten w Miedarach na ogrodzonym terenie po jednostce wojskowej. Pojeździłem po wsiach między Tarnowskimi Górami a Pyskowicami, bo pogoda dopisywała, a ruch na drogach też nie był zbyt wielki. Dojechałem do Połomii i tam zdecydowałem się na powrót do domu przez Łubie i Kamieniec. W sumie gdyby tylko nie wiał ten dość silny, chłodny wiatr to wycieczka byłaby całkiem przyjemna.
Zrujnowany pałac w Zbrosławicach
Schron bojowy typu Regelbau 116a - niestety na terenie prywatnym możliwy do zwiedzania, ale dziś zamknięte.
Schron bojowy typu Regelbau 116a widziany od drugiej strony, przynajmniej odnowiony.
Schron bojowy Regelbau 111a niestety obudowany, niewiele widać. Na terenie należącym do restauracji "Za Bunkrem".
Łubie - pomnik mieszkańców poległych w I WŚ
Pałac Baildonów w Lubiu, obecne dom opieki społecznej. Brak możliwości wejścia na teren ośrodka.
Pałac w Kamieńcu. Obecnie w pałacu mieści się Ośrodek Leczniczo-Rehabilitacyjny. Brak możliwości wejścia na teren ośrodka.
Relive 2023.11.04
Kategoria Do 100 km, Wycieczki
Gliwice/Gleiwitz
-
DST
57.86km
-
Teren
4.00km
-
Czas
02:30
-
VAVG
23.14km/h
-
VMAX
51.81km/h
-
Podjazdy
388m
-
Sprzęt RA2
-
Aktywność Jazda na rowerze
Rano mi się całkiem zapomniało o zmianie czasu, tzn. w telefonie godzina sama się przestawiła, ale na zegarku i na kuchence już nie, dlatego gdy po śniadaniu spojrzałem w kuchni na zegar to postanowiłem się szybko ubrać i ruszyć w trasę. Nawet się dziwiłem, że żona mnie pyta czy rzeczywiście tak wcześnie chce mi się ruszać, ale jakoś nie skojarzyłem tego pytanie ze zmiana czasu. Dopiero na rynku w Gliwicach zorientowałem się, że nie dochodzi godzina 11 a w rzeczywistości jeszcze jest sporo przed 10. :) Na rynku zrobiłem sobie przerwę, a po przerwie pokrążyłem jeszcze po gliwickiej starówce i po chwili ruszyłem stronę domu: najpierw przez gliwicką Sośnicę, Zabrze, a potem przez Rudę Śląską. W Zabrzu musiałem przejechać przez Park Powstańców Śląskich, bo ciągle jest zamknięty wiadukt na ul. Roosevelta łączący Sośnicę i Zabrze, a w zasadzie to jest jedyna droga, żeby przekroczyć tory kolejowe PKP. Na szczęście obok DTŚ na wiadukcie zbudowano ścieżkę dla pieszych i rowerzystów umożliwiającą bezpieczne przedostanie się na drugą stronę torów. Ponieważ było ciągle w miarę wcześnie to korzystając z pięknej pogody, pojechałem na Wirek na Górę Antonię pooglądać widoki. Potem trochę pokrążyłem po Wirku, żeby zobaczyć historyczne murale na ścianach kamienic, a na koniec dołożyłem parę kilometrów aby dokręcić do 55 km i w związku z tym przejechałem jeszcze przez centrum Świętochłowice i Chorzów II, Park Chropaczowski, Lipiny i Piaśniki. Okazało się, że tych kilometrów dokręciłem z nadmiarem i dzięki temu wyszło mi dziś ponad 57 km. W Parku Chropaczowskim można rzec, było trochę niebezpiecznie, bo tam na trasie jest dużo korzeni, które teraz są pokryte grubą warstwą liści i ich nie widać. Trzeba było na nie uważać, szczególnie na korzenie położone "wzdłuż" toru jazdy. Było ryzyko, że jak się w taki korzeń wjedzie to koło się na nim uślizgnie, a to mogłoby się skończyć bolesnym upadkiem.
Ratusz na rynku w Gliwicach
Neptun na rynku w Gliwicach- posąg z 1794 r.
Widok w stronę ul. Zwycięstwa
Rynek w Gliwicach
Zamek Piastowski w Gliwicach
Park Powstańców Śl. w Zabrzu - widok z wiaduktu DTŚ nad linia kolejową PKP
Wejście do Parku Powstańców Śl. w Zabrzu
Szyb Wanda kopalni Pokój w Rudzie Śl. Wirku - widok z góry Antonia.
Widok z góry Antonia na południe.
Mural w Rudzie Śl. Wirku
Mural w Rudzie Śl. Wirku
Pomnik ku czci nauczycieli z Wirku, którzy zginęli w latach 1939-1945
Jesienny Park Chropaczowski w Świętochłowicach
Kategoria Do 100 km, Wycieczki
Jesienne Dziećkowice
-
DST
88.33km
-
Teren
29.00km
-
Czas
04:21
-
VAVG
20.31km/h
-
VMAX
40.24km/h
-
Podjazdy
564m
-
Sprzęt RA2
-
Aktywność Jazda na rowerze
Dziś miało być bez roweru ale "okoliczności przyrody" zmieniły się w okolicach obiadu, więc wykorzystując jesienne, słoneczne i ciepłe popołudnie ruszyłem na rower. Było już późno, bo prawie dochodziła 15 jak wyszedłem z domu, więc na długi wyjazd i powrót przed zmrokiem raczej było bez szans. Chciałem po prostu pokręcić trochę po lasach. Ruszyłem więc w kierunku Chorzowa Batorego, gdzie planowałem wjechać w las. Po dojechaniu w okolice autostrady A4 przy Oś. Witosa w Katowicach nastąpiła jednak zmiana planów: szybkie sprawdzenie na telefonie zapisanych śladów gpx i ruszam w kierunku Mysłowic, by uzupełnić brakujące kwadraty w rejonie Dziećkowic, Imielina i Jaworzna.
jesienny las za A4 w okolicach Oś Witosa.
Najpierw jednak po Kato: przez Brynów, Ligotę, Ochojec do Giszowca. Trochę lasami, trochę asfaltem.
Staw Janina na Giszowcu z miejscem, gdzie zawsze coś zimnego do picia można dostać :). Dzisiaj jednak tylko wizyta z daleka.
Staw Janina
Giszowiec - wieża wodna przy kolonii amerykańskiej prześwituje za drzewami.
Potem już przez Las Murckowski leśnym szlakiem rowerowym do Wesołej Fali. Dalej już były Mysłowice: przez Wesołą, Krasowy i Kosztowy dotarłem do Imielina, ale to już nie Mysłowice, choć przez "parę" lat był jego dzielnicą. Tam wtoczyłem się na pagórek z którego był doskonały widok z jednej strony na Jaworzno, a drugiej na góry.
Maszt radiowy w Kosztowach
Widok na Jaworzno i elektrownie Taurona: Jaworzno III i Nowe Jaworzno.
Widok na drugą, południową stronę - nawet góry na horyzoncie się załapały.
Po przejechaniu przez A4 dojechałem do Dziećkowic i po moście kolejowym przeprawiłem się przez Przemszę na stronę do Jaworzna. Potem już ścieżką z biegiem rzeki, wzdłuż jej brzegu dojechałem do dzielnicy Jeleń.
Dziećkowice
I już w Jaworznie na drugim brzegu Przemszy. Na szczęście most był w dobrym stanie i wytrzymał mój ciężar :)
Przemsza widok z mostu kolejowego.
Słońce było coraz niżej, kryło się za koronami drzewami i zaczął zapadać zmrok, a ja byłem dopiero mniej więcej w połowie trasy. Na szczęście mój zaplanowany szlak zaczynał biec w kierunku domu, trochę więc przyspieszyłem, bo leśne drogi pożarowe na to pozwalały i lasami przez Wysoki Brzeg, ponownie jadąc wzdłuż Przemszy, tym razem jednak w kierunku jej źródeł, dojechałem do Sosnowca Jęzora, w okolice Trójkąta Trzech Cesarzy. Tam w sumie jednak już nie dojechałem, bo na odcinku wzdłuż Przemszy moja przednia lampka zaczęła świecić coraz słabiej, mimo to bez problemu dotarłem w końcu do cywilizacji. Lampka w ruchu ulicznym spełniałaby może jeszcze swoją rolę, ale w lesie to już nie bardzo dlatego też chciałem jak najszybciej kupić do niej nowe baterie. Z Jęzora ruszyłem ścieżką pieszo-rowerową w kierunku Niwki, bo na biegnącej obok DK 79 był duży ruch, a ja nie miałem ochoty jechać w ruchu ulicznym i zaraz po wizycie w pierwszym sklepie udało mi się poprawić widoczność. Po przejechaniu przez "Most Przyjaźni" na Przemszy łączący Zagłębie Dąbrowskie i Górny Śląsk wjechałem do Mysłowic, skąd doskonale znaną mi trasą, którą robię czasem jadąc do pracy w Sosnowcu, przez katowickie dzielnice: Szopienice, Roździeń, Zawodzie, Centrum i Załęże oraz przez Chorzów Batory dojechałem do domu w Chropaczowie. Tam czekało na mnie jeszcze dodatkowe zlecenie transportowe do centrum SW, tym sposobem dokręciłem jeszcze dodatkowe 6 km. Powrót od Mysłowic do domu bez żadnych ciekawostek, głównie DDR i w ruchu ulicznym, ale na szczęście przez większość czasu przy niewielkim ruchu samochodów.
Przy okazji udało się dziś przekroczyć 4.500 km w tym roku. :) Kwadraty też udało się uzupełnić i mój kwadrat został powiększony do wielkości 23x23.
Kategoria Do 100 km, Wycieczki
Ruda Śl. lasy kochłowickie
-
DST
53.83km
-
Teren
21.00km
-
Czas
02:38
-
VAVG
20.44km/h
-
VMAX
53.25km/h
-
Podjazdy
395m
-
Sprzęt RA2
-
Aktywność Jazda na rowerze
Dziś jazda wokół komina, bez większego planu i relaksacyjnie. Ale skoro już się z domu ruszyłem to postanowiłem wyznaczyć sobie jakiś cel - więc pojechałem zobaczyć nowy, otwarty w piątek, odcinek trasy N-S w Rudzie Ślaskiej i biegnącej wzdłuż niej DDR. Ale żeby na początek dokręcić parę kilometrów to najpierw przejechałem przez północne dzielnice Rudy Śląskiej: Godulę, Orzegów, Rudę i Nowy Bytom. Właśnie w Nowym Bytomiu wjechałem na DDR wzdłuż trasy N-S i dojechałem nią do jej aktualnego końca w Wirku. Nowy odcinek można rozpoznać od razu: jest asfaltowy, w odróżnieniu do wcześniej wybudowanych odcinków DDR, które były z kostki Bauma, ale na szczęście niefrezowanej. Teraz trzeba jeszcze poczekać na końcowy DDR odcinek do A4, ale to jeszcze parę lat zajmie. Jak już zrealizowałem mój pierwotny plan, to skierowałem się w stronę Kochłowic. Wybrałem trasę rowerową wzdłuż Potoku Bielszowickiego i po dotarciu do Kochłowic postanowiłem pojechać dalej na Halembę. Odcinek z Kochłowic na Halembę zrobiłem częściowo lasem, niestety ten fragment w lesie, a także dalsze odcinki w lasach kochłowickich po drugiej stronie Kłodnicy między Halembą a Kochłowicacmi w dużej części były wysypane tłuczniem, co niestety nie ułatwiało jazdy. W Halembie w Kłodnicy przy cmentarzu trochę zmienił się przebieg drogi dojazdowej do mostku nad Kłodnicą, dotychczasowa trasa została ogrodzona płotem i trzeba było minąć cmentarz z drugiej strony i przejechać dodatkowy kawałek polną drogą. Jak już przejechałem mostkiem przez Kłodnicę to dojechałem do Jamny, dopływu Kłodnicy. Po zjechaniu z wału biegnącego wzdłuż Jamny wjechałem znowu do lasu. Pokrążyłem trochę, częściowo nieznanymi mi drogami i w końcu okazało się, że mi się droga w lesie skończyła. Musiałem wyjechać na nasyp kolejowy prowadzący do hałdy Panewnickiej. Jadąc wzdłuż torów dojechałem do drogi rowerowej prowadzącej lasami z Halemby Stare Kuźni do Starych Panewnik w Katowicach. W Starych Panewnikach przejechałem znowu na druga strunę Kłodnicy i przez Przystań w Kochłowicach, Rybaczówkę i dojechałem prawie na Kokociniec w Katowicach. Tam zawróciłem i powoli zacząłem kierować się w kierunku domu: przez Chorzów Batory, centrum Świętochłowic, Skałkę, Osiedle Brzezinę, lasek Chropaczowski, gdzie jeszcze zrobiłem małe kółeczko. Mimo że jak ruszałem to było chłodno i zachmurzone, to na koniec słońce mocno zaczęło przygrzewać, a na niebie zaczęły przeważać przejaśnienia.
Rozlewisko na potoku Bielszowickim w Bykowinie - obecnie użytek ekologiczny.
Ruda Kochłowice - nie tylko z przemysłu żyje Górny Śląsk, rolnictwo też ma się dobrze :)
Lasy kochłowickie nad Kłodnicą
Runo leśne też jest.
Staw w Kochłowicach przy ul. Gościnnej.
Kategoria Do 100 km, Wycieczki
Koszęcińskie Szutry
-
DST
98.91km
-
Teren
90.00km
-
Czas
04:20
-
VAVG
22.83km/h
-
VMAX
44.79km/h
-
Podjazdy
400m
-
Sprzęt RA2
-
Aktywność Jazda na rowerze
Dziś w Koszęcinie wystartowałem w wyścigu Koszęcińskie Szutry na trasie do 100 km. W rzeczywistości trasa miała ponad 99 km. Był to mój pierwszy start w wyścigu od 2 lat, ale jeszcze nigdy nie ścigałem się na tak długiej trasie po szutrach.Wybraliśmy się tam razem z kolegą, ale po paru kilometrach od startu rozdzieliliśmy się i każdy z nas jechał dalej swoim własnym tempem. Przed startem i na trasie spotkałem Tomka z Chorzowa, znajomego z Bikestats, który startował na trasie do 50 km. Wymieniliśmy parę zdań i trzeba było jechać. Trasa jak zwykle zaplanowana przez Kowala Na Kole świetnie, niewiele asfaltów, głownie las, choć w lesie było sporo odcinków z wysypanym tłuczniem, a w paru miejscach piach. Końcówka, szczególnie ostanie 4-5 km, były dla mnie dość ciężkie z uwagi na zmęczenie i łapiące mnie skurcze w udzie. Ale na szczęście udało się rozmasować udo w czasie jazdy i dojechać do mety. A potem na mecie była miska żuru, medal wykuty w kuźni Kowala, czas na odpoczynek i wymianę poglądów o wyścigu z innymi uczestnikami. Zaplanowałem sobie przed startem, że chciałbym się zmieścić w czasie 4h 30min, co mi się udało, bo wg oficjalnego pomiaru czasu miałem czas brutto 4:26:02 i zaszczytne 97 miejsce :). Jestem bardzo zadowolony z wyścigu i wyniku. Przy okazji pękło 4k km w tym roku na rowerze.
Na ściance po odbiorze pakietów startowych.
Rower gotowy można jechać na start. Zdecydowałem się, że pojadę na lekko, w domu odkręciłem bagażnik i stopkę :)
Koszęcin - przed startem
Rusinowice - Górnośląska żółto-niebieska flaga z godłem powiewa nad stadionem.
Plastron z numerem i efekt końcowy wyścigu - wykuty medal dla uczestników.
Kategoria Do 100 km, Wyścig
Woźnickie Szutry by Kowal Na Kole
-
DST
96.59km
-
Teren
70.00km
-
Czas
04:31
-
VAVG
21.39km/h
-
VMAX
55.56km/h
-
Podjazdy
740m
-
Sprzęt RA2
-
Aktywność Jazda na rowerze
Dziś kolejny trening przed przyszłotygodniowym wyścigiem Koszęcińskie Szutry. Chciałem się sprawdzić na dłuższej trasie dlatego stałem wcześniej i po śniadaniu podjechałem samochodem do Woźnik by stamtąd trasą tegorocznych Woźnickich Szutrów pokrążyć po okolicach Woźnik i wzdłuż autostrady A1. Ta trasa była znacznie trudniejsza niż ta ubiegłotygodniowa. Była dwa razy dłuższa, miała znacznie większe przewyższenie (więcej podjazdów), poza tym rzadziej biegła lasami po szutrach, a dużo odcinków wytyczonych zostało wzdłuż pół, miedzami, często po trawie i po kamieniach. Początkowo, na szczęście, nie było jeszcze zbyt gorąco, słońce często chowało się za chmury i dopiero po 12 wyszło i zaczęło dobrze przygrzewać. Najważniejsze, że się sprawdziłem na trasie i pojeździłem na świeżym powietrzu.
Kapliczka w Woźnikach
Pomnik bitwy woźnickiej z 2 września 1939 r.
Okolice Woźnik
Kościół pw. św. Wawrzyńca z XVII w. w Cynkowie
Kategoria Do 100 km, Wycieczki