mallutky prowadzi tutaj blog rowerowy

Na Kole

Wpisy archiwalne w kategorii

Do 100 km

Dystans całkowity:9742.85 km (w terenie 2212.00 km; 22.70%)
Czas w ruchu:485:06
Średnia prędkość:20.08 km/h
Maksymalna prędkość:81.75 km/h
Suma podjazdów:62690 m
Liczba aktywności:149
Średnio na aktywność:65.39 km i 3h 15m
Więcej statystyk

SW-SO-SW

  • DST 57.41km
  • Teren 12.50km
  • Czas 02:47
  • VAVG 20.63km/h
  • Podjazdy 186m
  • Sprzęt Haibike
  • Aktywność Jazda na rowerze
Środa, 22 lipca 2020 | dodano: 22.07.2020

Pierwsza w tym roku rajza do pracy na kole. Z rana przez Chorzów, wzdłuż Parku Ślaskiego i SCC przez Uniwersytet Śląski, Zawodzie Szopienice, Mysłowice, Niwkę na Bór w Sosnowcu. Powrót przez Niwkę, drogą gruntową tzw. szlakiem pogranicza wzdłuż Brynicy do Stawików, terenowo przez Park Tysiąclecia do Milowic i dalej hałdami do Parku Pszczelnik w Siemianowicach. Przez Siemianowice nowymi drogami rowerowymi obok Parku Górnik i dalej do Chorzowa Starego, przez Chorzów drugi, Łagiewniki do domu. Droga powrotna mimo, że niewiele dłuższa to jednak z uwagi na odcinki z drogami gruntowymi ciut wolniej.

Trasa SW-SO
Trasa SO - SW




Kategoria Do 100 km, Transport, Wycieczki

Lasy Halembskie

  • DST 51.57km
  • Teren 26.00km
  • Czas 02:43
  • VAVG 18.98km/h
  • Podjazdy 459m
  • Sprzęt Haibike
  • Aktywność Jazda na rowerze
Niedziela, 5 lipca 2020 | dodano: 05.07.2020

Po ostatnich wyjazdach po asfalcie dzisiaj do odmiany miało być więcej lasami i terenowo, ale najpierw trzeba się było dostać do lasu. Najbliżej było w okolicach Panenik, Halemby i Mikołowa i w tamtą stronę ruszyłem. Z Chropaczowa przez Magierę, ścieżką nad Rawą, przez Kalinę do Chorzowa Batorego. Po przejechaniu pod wiaduktem pod A4 i wjechaniu w ul. Gościnną prowadzącą do Panewnik wjechałem wreszcie do lasu i przez Uroczysko Buczyna, Kokociniec, Rybaczówkę, Stare Panewniki dojechałem do Starej Kuźni. Stamtąd pierwotnie miałem jechać już prosto na Halembę, ale ponieważ pogoda, czas i ochota dopisywały to zdecydowałem się na jeszcze kółko lasem w stronę Mikołowa Śmiłowic. Po powrocie do Starej Kuźni po chwili znowu wjechałem do lasu i po dojechaniu do A4 jadąc wzdłuż niej dojechałem do węzła w Halembie. Po przejechaniu nad autostradą czerwonym szlakiem rowerowym pojechałem do Kochłowic, a następnie do Wirku wzdłuż Kochłówki czarnym szlakiem rowerowym z szutrową nawierzchnią. Z Wirku już głównie asfaltami przez Nowy Bytom, Godulę, Lipiny wróciłem do domu.


W lesie między Starymi Panewnikami a Starą Kuźnią


Potok Jamna przed ujściem do Kłodnicy


Kopalnia Halemba ze Starej Kuźni



Kategoria Do 100 km, Wycieczki

Rogoźnik z Jeq

  • DST 56.17km
  • Teren 6.50km
  • Czas 02:41
  • VAVG 20.93km/h
  • Podjazdy 217m
  • Sprzęt Haibike
  • Aktywność Jazda na rowerze
Środa, 1 lipca 2020 | dodano: 01.07.2020

Do Rogoźnika z Jeq'iem przez Żabie Doły, Brzeziny, Bobrowniki i Dobieszowice i wzdłuż A1 do Rogoźnika. Potem rundka wokół jeziora Rogoźnik II drogami gruntowymi wzdłuż północnej strony i asfaltem wzdłuż południowej strony i dalej wzdłuż południowej strony jeziora Rogoźnik I do ośrodka wodnego. Tam chwila przerwy  na regenerację.


Rogoźnik I


Rogoźnik I

Potem powrót do Chropaczowa przez Wojkowice, Michałkowice,  Bytków, Park Śląski, Chorzów Batory, Świętochłowice Centrum, Amelong, Szarlociniec i Piaśniki.
Po drodze w czasie jazdy urwała mi się śruba podtrzymująca bagażnik na sztycy. Po kilku próbach zamocowywania bagażnika na rzepa z sakwy spróbowaliśmy przymocować bagażnik z sakwą na rowerze Jeq'a. Udało się, trzymał się na tyle, że udało się dojechać do domu. Powiem szczerze tego typu awarii się nie podziewałem wszystko mogło się zepsuć ale nie śruba mocująca uchwyt bagażnika do sztycy. Jakaś masakra.

A tu trasa


Kategoria Do 100 km, Wycieczki

Mikołów

  • DST 56.86km
  • Teren 3.00km
  • Czas 02:46
  • VAVG 20.55km/h
  • Podjazdy 280m
  • Sprzęt Haibike
  • Aktywność Jazda na rowerze
Sobota, 27 czerwca 2020 | dodano: 27.06.2020

Do Mikołowa asfaltami. Myślałem, żeby więcej zrobić lasem ale po nocnych burzach dałem sobie spokój i chyba dobrze bo w miejscach , gdzie jechałem drogami gruntowymi momentami było kiepsko. Na rynku w Mikołowie fontanny wyłączone, chyba w związku z Coroną:).
Trasa: SW Chropaczów, Piaśniki, SH Batory, SK Panewniki, Starganiec, Zarzecze, SMI, Mokre, Paniowy, Borowa Wieś, SL Halemba, Kochłowice, SW Zgoda, Lipiny, Chropaczów. Pogoda dopisała, było słonecznie mimo, że w prognozach zapowiadali burze i przelotne opady deszczu.


Mikołów Rynek


Mikołów Mokre - kościół św. Walentego


Mikołów Mokre - cmentarz przy kościele św. Walentego


Mikołów Mokre - cmentarz przy kościele św. Walentego


Mikołów Mokre - cmentarz przy kościele św. Walentego


Mikołów Mokre - przy kościele św. Walentego


Mikołów Mokre - wapienniki


Mikołów Paniowy - widok w kierunku Rudy Śląskiej


Mikołów Paniowy


Mikołów Paniowy - kościół św. Piotra i Pawła


Mikołów Paniowy


Po nocnych ulewach trasa nieprzejezdna




Mikołów Borowa Wieś - kościół św. Mikołaja


Miejsce pamięci - pozostałości po Arbeittslager Althammer (Stara Kuźnia) Filia KL Auschwitz






Kategoria Do 100 km, Wycieczki

Rudy tam i z powrotem

  • DST 98.80km
  • Teren 14.00km
  • Czas 04:11
  • VAVG 23.62km/h
  • Podjazdy 500m
  • Sprzęt Haibike
  • Aktywność Jazda na rowerze
Piątek, 1 maja 2020 | dodano: 01.05.2020

Miało być nad Odrę do Ciechowic ale wszystkie plany popsuła pogoda.

Z domu do Gliwic do autostrady w Trynku, gdzie wjechałem na czerwona trasę rowerową nr 6, która zaprowadziła mnie przez Żernicę, gdzie stoi drewniany kościół św. Michała Archanioła pochodzący z 1661 r., będący częścią Szlaku Architektury Drewnianej Województwa Ślaskiego w zasadzie aż do Rud. Trasa nr 6 pokrywa się w dużej części z czerwonym pieszym Szlakiem Husarii Polskiej.

Żernica




Potem do Nieborowic, wsi wzmiankowanej na w 1407 co widać na kamieniu w centrum wsi - ciut zaniedbanym. Nieborowice znajdowały się na szlaku Górnośląskich Kolei Wąskotorowych: Gliwice Trynek - Rudy - Racibórz. Pozostałością po kolei wąskotorowej są resztki torów i mostu nad Bierawką.




Od Nieborowic trasa prowadziła do Pilchowic i dalej do Stanicy w części lasami i szutrami, a w pobliżu pojawiały się relikty po szlaku kolejowym GKW słupki kilometrowe i zarośnięte tory.

Zarośnięte tory w Pilchowicach


Pilchowice


Gdzieś za Pilchowicami


Stanica - kapliczka z XIX w.


Stanica kościół św. Marcina wybudowany w latach 1800-1804

W stanicy znajduje się stacja kolejowa do której dojeżdżają turystyczne pociągi wąskotorowe z Rud. Na stacji znajdują się chyba mieszkania, ale jeszcze widać na murze napis Stanica i przybijający się spod niego starszy Stanitz.


Stacja Stanica Wąskotorowa

Za Stanicą zaczęło padać, najpierw delikatnie, potem coraz mocniej, wskoczyłem w kurtkę przeciwdeszczową i tak dojechałem do Rud. W Rudach początkowo wydawało się, że przestanie padać, ale niestety po jakimś czasie zaczęło padać na nowo .Najpierw do stacji kolejowej w Rudach, a potem do kompleksu pocysterskiego. Niestety z powodu koronawirusa stacja jest zamknięta, więc pooglądać ja można było tylko zza płotu.


Stacja Rudy




Sanktuarium Matki Bożej Pokornej w Rudach


Pocysterski Zespół Klasztorno-Pałacowy

Ponieważ znowu zaczęło mocniej padać musiałem podjąć decyzje co dalej z planami. Były trzy opcje:
1. jechać lasami do Nędzy ok 12 km i gdyby przestało to ewentualnie kontynuować jazdę do Odry, a gdyby nie to wrócić pociągiem z Nędzy do domu  - minus pociągi z Raciborza do Katowic jeżdżą rzadko,
2 jechać lasami do Rybnika ok 15 km i stamtąd wracać pociągiem - minusy dwa: jazda w przeciwnym kierunku od domu i ryzyko długiego czekania na pociąg,
3 jechać asfaltem do Gliwic ok 23 km i ewentualnie w Gliwicach wsiąść w pociąg i dojechać do Rudy Chebzie, a potem dalej rowerem do Chropaczowa. Plusem było to, że jechałem w kierunku domu. Zdecydowałem się na trzecią opcję i pojechałem drogą 919 przez Bargłówkę, Trachy (Althammer) do Sośnicowic (Kieferstädtel) i dalej do Gliwic. Ponieważ dalej padało i byłem przemoczony od pasa w dół podjechałem na dworzec kolejowy. Tu się okazało, ze pociąg mam za ponad 30 minut . Wyliczyłem, ze szybciej te 20 km zrobię rowerem niż pociągiem mając perspektywę czekania 30 minut.. Wsiadłem na koło i przez Zabrze, Rudę Śląską dojechałem do domu.
Plusem wycieczki  poza fantastyczną jazdą i widokami w pierwszej części było to, że uświadomiłem sobie, że potrafię tak szybko jechać :). Jaką siłę pogoda i deszcz  mogą wyzwolić w człowieku, żeby szybko wrócić do domu.
Poza tym rozjechały mi się wyniki Strava pokazała mi 91,90 km a Endo 98,90 km :)





Kategoria Wycieczki, Do 100 km

Pogoria III i IV

  • DST 71.68km
  • Teren 16.00km
  • Czas 03:16
  • VAVG 21.94km/h
  • Podjazdy 352m
  • Sprzęt Haibike
  • Aktywność Jazda na rowerze
Poniedziałek, 11 listopada 2019 | dodano: 11.11.2019

Do Dąbrowy Górniczej na Pogorię III i IV. Jak na listopad to pogoda była całkiem fajna, ok 10 stopni bez deszczu, a czasem nawet zza chmur wychodziło słońce i dogrzewało delikatnie.
Wystartowałem przez Pnioki, obok kościoła św. Józefa na Krzyżowej, a potem przez Chorzów Stary do Maciejkowic, gdzie od Messera do Parku Górnik w Michałkowicach pojechałem drogą gruntową po śladzie kolei wąskotorowej. Za Parkiem Górnik pokręciłem trochę ścieżkami rowerowym po Siemianowicach i dojechałem Czeladzi. Po Czeladzi początkowo asfaltem ul. Ogrodową (z powodu obchodów święta niepodległości musiałem ominąć pochód idący ulicami Czeladzi od strony Starego Miasta). Z ul. Szpitalnej wjechałem na ogródki działkowe, a po ich minięciu na trasę jakiejś zlikwidowanej linii kolejowej (oj tam było błoto) i tak dojechałem do Grodźca i Łagiszy w Będzinie.


Góra Dorotki w Będzinie Grodźcu © Gregor Blond

W Grodźcu też z powodu 11 listopada ulica była zamknięta, z uwagi na bieg, ale udało mi się nią przejechać mimo marudzenia strażaka zabezpieczającego trasę na wyjeździe. I z Łagiszy już było blisko do Parku Zielona w Dąbrowie Górniczej. W tym roku skończył się tam remont parku i alejek i Park wygląda naprawdę pozytywnie i są dobre oznaczenia pozwalające na bezproblemowy dojazd lub dojście w różne miejsca w parku.


Park Zielona © Gregor Blond

Przejechałem przez Park i dotarłem nad Pogorię III w okolice mola, tam akurat trwała rozgrzewka na plaży przed morsowaniem - odważnych do kąpieli było sporo, podziwiam zapał i hart ducha. Potem ruszyłem wzdłuż brzegu Pogorii III i po pokonaniu otwartego w tym roku przejazdu pod torami kolejowymi dotarłem do Pogorii IV czyli zbiornika Kuźnica Warężyńska. Wzdłuż brzegu jeziora przez Marianki i Ratanice do Wojkowic Kościelnych biegnie asfaltowa ścieżka, z której korzystają głównie piesi, rowerzyści i rolkarze. Dojechałem nią do jazu, gdzie do jeziora wpuszczana jest woda z Czarnej Przemszy i zdecydowałem się na powrót do domu, bo zbliżał się czas obiadu :).


Pogoria III © Gregor Blond


Przejazd na Pogorię IV © Gregor Blond



Pogoria IV © Gregor Blond


Pogoria IV © Gregor Blond


Pogoria IV © Gregor Blond


Wojkowice Kościelne  kościół © Gregor Blond


Pogoria IV  widok w kierunku Parku ZIelona © Gregor Blond

Początkowo tą samą drogą wzdłuż jeziora, dojechałem do jazu, gdzie wypływa woda z jeziora z powrotem do czarnej Przemszy skręciłem na ul. Letnią i w zasadzie jadąc ciągle wzdłuż Czarnej Przemszy dojechałem do Będzina w okolice zamku.

Będzin zamek © Gregor Blond

Po minięciu zamku musiałem objechać "nerkę" (kto wie ten wie, a dla tych co nie wiedzą to jest to takie wyjątkowo "kształtne" będzińskie rondo) i dalej pojechałem w stronę Czeladzi a w zasadzie w stronę centrum M1. Za M1 minąłem kirkut i bocznymi drogami dojechałem z powrotem do centrum Czeladzi, a potem do Siemianowic w okolice Parku Pszczelnik i do Parku Miejskiego.

Cmentarz żydowski w Czeladzi © Gregor Blond


Czeladź kościół p.w. św. Stanisława Biskupa i Męczennika © Gregor Blond


W Parku Miejskim przejechałem po raz kolejny w tym roku obok remontowanego pałacu Donnersmarcków i pojechałem początkowo ulicą, a potem ścieżką rowerową w stronę Michałkowic i Parku Górnik. Od Parku Górnik droga powrotna prowadziła w zasadzie tym samym śladem, którym jechałem rano w strone Pogorii. Wjechałem znowu na ślad linii kolei wąskotorowej, który doprowadził mnie do Maciejkowic do Messera, a stamtąd nowiutką ścieżką rowerową do Chorzowa Starego. Minąłem drugi raz wieżę szybową byłej kopalni Barbara Chorzów i stację kolejową Chorzów Stary i przez Cwajkę i Łagiewniki dojechałem do domu do Chropaczowa.



Kategoria Do 100 km, Transport, Wycieczki

Wisłą Głębce -Węgierska Górka przez CZ i SK

  • DST 85.05km
  • Teren 2.00km
  • Czas 04:42
  • VAVG 18.10km/h
  • Podjazdy 1078m
  • Sprzęt Haibike
  • Aktywność Jazda na rowerze
Sobota, 19 października 2019 | dodano: 20.10.2019

Piękną mamy jesień tego roku. Dlatego w sobotę rano zdecydowałem się pojechać do Wisły do Głębiec, skąd planowałem rozpocząć moją rajzę po górach. W planach był przejazd co najmniej do Zwardonia, a jeśli czas pozwoli to nawet do Węgierskiej Górki - czas pozwolił :). Miało być dużo podjazdów i było, miały być zjazdy i były, a dodatkowo końcowy odcinek od Zwardonia do Węgierskiej górki był prawie w 100% w dół. Trasa była zaplanowana asfaltem z wyjątkiem zjazdu od granicy CZ-SK do Svrčinovca. Do końca nie wiedziałem też jak ten odcinek będzie wyglądał, ale w sumie okazało się, że zjazd leśną drogą był całkiem przyjemny mimo, że do końca nie pokrywał się z wyznaczoną przeze mnie trasą, ale co najważniejsze, droga doprowadziła mnie tam gdzie chciałem. Dodatkowo przy okazji wyjazdu kolejne trzy gminy Rajcza, Milówka i Węgierska Górka zostały przeze mnie odwiedzone na rowerze - w sumie mam ich już "zaliczonych" 191 z 2479.
Ale od początku, najpierw podjazd pod Kubalonkę i na przełęcz Szarcula. Ten odcinek robiłem już w zeszłym roku więc nie był dla mnie jakąś niespodzianką. Za przełęczą Szarcula na drodze do Stecówki jest drewniana wieża widokowa, z której roztacza się panorama Wisły Czarnej z jeziorem Czerniańskim, Cieńkowem , Baranią Górą oraz na Zameczek na Zadnim Groniu.


Jezioro Czerniańskie. © Gregor Blond


Jezioro Czerniańskie i Zameczek. © Gregor Blond

Potem był zjazd najpierw do Stecówki, gdzie stoi odbudowany po pożarze drewniany kościółek i dalej do Zaolzia w Istebnej.


Kościółek na Stecówce. © Gregor Blond


Beskidy ze Stecówki.© Gregor Blond

Ponieważ głównym punktem mojej wycieczki miał być trójstyk granic PL/CZ/SK znajdujący się pomiędzy Jaworzynką (Trzycatek) [PL] - Czerne [SK] - Herczawa [CZ] Z Zaolzia przez Istebną pojechałem w stronę Jaworzynki, jednak nie najkrótszą drogą ale okrężnie wzdłuż Czadeczki (potok należy do zlewiska Morza Czarnego a jej wody przez Kysucę i Wag trafiają w końcu do Dunaju), co wiązało się z koniecznością podjazdu do Jaworzynki, skąd po chwili dotarłem do Trójstyku,. Niestety mostek prowadzący na Słowacką stronę jest zniszczony i czeka na odbudowę, a jedyne przejście na drugą stronę jest przez stromy jar.


Istebna. © Gregor Blond


Jaworzynka - w dole płynie Czadeczka. © Gregor Blond


Trójstyk. © Gregor Blond


Czy tylko mnie się wydaje, że na tym koamieniu granicznym jest wykuta litera D? © Gregor Blond


Na Trójstyku. © Gregor Blond


Przy okazji trafiłem na Trójstyku na odnogę Drogi Św. Jakuba. © Gregor Blond

Z Trójstyku pojechałem do Herczawy (Hrcava) i chyba podjazd pod Herczawę był jednym z najtrudniejszych i najbardziej męczących w czasie tej wycieczki (Strava pokazywała 14% średniego nachylenia na odcinku 500 m a największe nachylenie to nawet 22%). Po drodze widać wysoki wiadukt słowackiej autostrady D3 prowadzącej od Zwardonia w kierunku Cadcy i dalej na południe. Jadąc później już po słowackiej stronie w Ciernem mogłem podziwiać ten wiadukt od drugiej strony. Po wjechaniu na górę w Herczawie zrobiłem kolejną przerwę na zobaczenie drewnianego kościółka p.w. św. Cyryla i Metodego.


Wiadukt autostradowy w Ciernem na Słowacji. © Gregor Blond


Podjazd do Herczawy - najtrudniejszy odcinek był chyba dopiero za zakrętem. © Gregor Blond


Drewniany kościół w Herczawie. © Gregor Blond


Drewniany kościół w Herczawie. © Gregor Blond


Domek w Herczawie. © Gregor Blond

Z Herczawy ruszyłem drogą w stronę Mostów u Jablunkova żeby po drodze zjechać szlakiem rowerowym na Słowację. Szlak rzeczywiście był przynajmniej na początku do granicy CZ/SK, ale potem gdzieś się „zapodział”. Na szczęście była droga gruntowa prowadząca w stronę Słowacji i nią bez problemów dojechałem do Svrčinovca. Na granicy CZ/SK stoi kamienny słup graniczny wskazujący granicę Księstwa Cieszyńskiego (Těšínské knížectví) z Węgrami.


Kamień graniczny Księstwa Cieszyńskiego (Těšínské knížectví) na obecnej granicy CZ/SK. © Gregor Blond


Granica CZ/SK. © Gregor Blond

Ze Svrčinovca początkowo boczną drogą wzdłuż linii kolejowej przez Cierne i Skalite pojechałem do Zwardonia, w Skalitem wjechałem na główną drogę w miejscowości ale i tam z uwagi na pobliską autostradę ruch samochodowy był znikomy. W Skalitem obok kościoła stoi pomnik wdzięczności armii czerwonej – u nas taki pomnik już dawno zostałby zlikwidowany.


Pomnik wdzięczności armii czerwonej w Skalitem. © Gregor Blond
Granicę SK/PL przekroczyłem w Zwardoniu Mycie Podjazd do Myta też był niczego sobie. Z Myta zjechałem w pobliże dużego przejścia granicznego w Zwardoniu i po przejechaniu wiaduktem nad DK1 rozpocząłem podjazd w stronę centrum Zwardonia. Po niezbyt długim podjeździe i zjedzie dotarłem do centrum Zwardonia do stacji kolejowej. Sprawdziłem jak z czasem w stosunku do zaplanowanego pociągu i po krótkim odpoczynku zdecydowałem się jechać dalej - co najmniej do Rajczy albo Milówki jednak nie dalej niż do Węgierskiej Górki. Od Zwardonia, a w zasadzie od przejechania pod DK 1 za Zwardoniem droga była już w zasadzie tylko z górki, nie licząc kilku łagodnych podjazdów. Przez Laliki, Sól i Rycerkę dojechałem do Rajczy i po kontroli rozkładu jazdy na stacji zdecydowałem się jechać dalej do Węgierskiej Górki.


Rajcza - stacja kolejowa - tabliczka wskazująca wysokość npm chyba pamięta jeszcze czasy CK monarchii. Choć ślady niemczyzny starano się usunąć. © Gregor Blond

Za Milówką przejechałem na drugą stronę Soły i Traktem Cesarskim dojechałem do Węgierskiej Górki i na stację kolejową. Zgodzie z przewidywaniami miałem jeszcze ok 40 minut do przyjazdu pociągu Kolei Śląskich ze Zwardonia, ale okazało się, że właśnie podjeżdżał pospieszny Intercity więc skorzystałem z okazji i szybko dojechałem do Katowic. W Katowicach okazało się, że w przednim kole zeszło mi powietrze, więc zamiast jechać do domu na rowerze tak jak planowałem musiałem wsiąść do pociągu Kolei Śląskich i tak dojechałem do Świętochłowic prawie do domu.



Relive 'Morning Oct 19th'


Kategoria Do 100 km, Wycieczki

Lasy Kochłowickie i Mikołów

  • DST 59.19km
  • Teren 27.00km
  • Czas 02:55
  • VAVG 20.29km/h
  • Podjazdy 365m
  • Sprzęt Haibike
  • Aktywność Jazda na rowerze
Niedziela, 15 września 2019 | dodano: 15.09.2019

Niedzielna rajza po lasach kochłowickich. Tym razem większość trasy była ścieżkami gruntowymi a mniej asfaltem. Zacząłem na Chropaczowie i przez Piaśniki obok stawów Foryśka, Zojra i Magiera dojechałem na Koreę. Z Korei wzdłuż DTŚ dojechałem do stacji Orlen, a potem do ul. Stalowej w Chebziu, którą dojechałem na Zgodę. Stalowa prowadzi od Huty Pokój w Chebziu na Zgodę obok wysypiska śmieci i stawku Edwarda, ale lata świetności to ma za sobą – asfaltu tam nie ma od 20-30 lat. Ze Zgody przez Nowy Wirek dojechałem do Bykowiny i dalej drogą szutrową wzdłuż potoku Kochłowickiego do Wirku. Na potoku Bielszpowickim zrobiło się duże rozlewisko spowodowane szkodami górniczymi, na którym swoje miejsca do życia znalazło wiele gatunków ptaków. Niestety podobnorozlewisko ma zostać zrekultywowane – czytaj zasypane. W Wirku nie chciałem jechać ul. 3 Maja i nad autostradą z uwagi na ruch samochodowy i dlatego skręciłem w ul. Piaskową i objazdem przejechałem pod autostradą i wróciłem do ul. 3 Maja w Halembie i dalej wzdłuż autostrady przez las do Kochłowic i do Starej Kuźni. W lesie cisza spokój ale spotkałem też sporo grzybiarzy i rowerzystów. Pokręciłem się trochę po lasach w okolicy Starej Kuźni w Halembie i ruszyłem dalej w kierunku Śmiłowic. W Śmiłowicach po przejechaniu przez DK 44 wjechałem na trasę rowerową, ale okazało się, że w okolicy bunkra z czasów II RP został zlikwidowany przejazd w kierunku ul. Górnośląskiej. Zamiast bramki pojawił się drut kolczasty. Zastanawiałem się jak pojechać w zasadzie była droga prowadząca z powrotem do DK 44, ale prowadziła przez jakieś gospodarstwo i było ostrzeżenie przed psem. Nie miałem ochoty ryzykować i już myślałem, że będę się wracał, ale znalazłem takie miejsce w ogrodzeniu, gdzie odległość pomiędzy drutami kolczastymi był a na tyle duża, że udało się najpierw przełożyć rower a następnie samemu przejść bez jakichkolwiek szkód. Ze Śmiłowic przez Retę Śmiłowicką dojechałem na Starganiec i skąd zielonym szlakiem pieszym przez Stare Panewniki do Kochłowic do drogi prowadzącej do Przystani. Dziś tam była „Rudzka dycha” i częściowo droga była pogrodzona taśmą, więc pojechałem w stronę Rybaczówki i dalej do ul. Gościnnej i do Chorzowa Batorego. Z Batorego przez Kalinę, Amelong, Szarlociniec dojechałem z powrotem do Chropaczowa.
Było całkiem fajnie i wyjazd można uznać za udany.



Staw Zojra w Piaśnikach (SW) © Gregor Blond


Między Piaśnikami (SW) a Chebziem (SL) © Gregor Blond


Potok Bielszowcki w Wirku (SL) © Gregor Blond


W drodze do Starej Kuźni (SL) © Gregor Blond


Niestety tego przejścia już nie ma - obecnie w miejscu bramki rozpięty drut kolczasty© Gregor Blond


Reta Śmiłowicka (SMI) © Gregor Blond


Reta Śmiłowicka (SMI) © Gregor Blond


Kłodnica w Kochłowicach (SL) © Gregor Blond


Staw Kalina w SW. w Tyle panorama Zgody. © Gregor Blond



Relive 'Morning Sep 15th'


Kategoria Wycieczki, Do 100 km

Korno Dłużec TR50

  • DST 61.93km
  • Teren 15.00km
  • Czas 04:00
  • VAVG 15.48km/h
  • Podjazdy 400m
  • Sprzęt Haibike
  • Aktywność Jazda na rowerze
Sobota, 31 sierpnia 2019 | dodano: 01.09.2019

Kolejne KORNO w tym roku, tym razem w Dłużcu w gminie Wolbrom. Początek niezbyt udany ale to nie tylko w moim, a w zasadzie naszym przypadku, bo jechałem z Jackiem i Wojtkiem, ale sporej grupy uczestników, którzy jako pierwszy punkt kontrolny wybrali pkt 34 w Zabagniu opisany jako „Zakręt drogi”. Ciężko było do niego dotrzeć, bo na mapie były ścieżki a w lesie to już nie za bardzo. Początkowo podobnie było z kolejnym pkt kontrolnym nr 49 opisany jako Wykrot, ale po jednej nie udanej próbie dotarcia do niego lasem dotarliśmy do niego od drogi.2 W ogóle to niektóre ścieżki na mapie to nadawał się bardziej do marszu na orientację a nie do jazdy na rowerze. Ale na szczęście co złego to na początku i od 3 pkt było Ok, z tym, że staraliśmy się jak najwięcej jechać „główniejszymi” drogami, a jak najmniej leśnymi ścieżkami. Po ok 6 i pół godzinach (w tym 4 godz. czystej jazdy) i zdobyciu 15 pkt kontrolnych dotarliśmy z powrotem do bazy w Dłużcu. Widoki jak to na Jurze piękne, pogoda i towarzystwo też dopisało więc czego chcieć więcej.


Mapa z punktami kontrolnymi © Gregor Blond


Biźnik © Gregor Blond


Biźnik © Gregor Blond


Góry Bydlińskie © Gregor Blond


Widok z Kolbarku © Gregor Blond


Widok z Kolbarku © Gregor Blond


Zarzecze wapiennik © Gregor Blond


Zarzecze widok spod wapiennika © Gregor Blond



Relive 'Morning Aug 31st'


Kategoria Wycieczki, Do 100 km

Parenzana (Istria)

  • DST 57.22km
  • Teren 29.00km
  • Czas 03:01
  • VAVG 18.97km/h
  • Podjazdy 569m
  • Sprzęt Haibike
  • Aktywność Jazda na rowerze
Sobota, 10 sierpnia 2019 | dodano: 16.08.2019

Ostatnia wycieczka w czasie chorwackich wakacji. Postanowiłem przejechać dłuższy fragment Parenzany – 123 kilometrowej trasy rowerowej biegnącej śladem po nieistniejącej kolei wąskotorowej istniejącej w czasie Austro-Węgier i przynależności Istrii do Włoch po I wojnie światowej. Trasa przez Koper w Słowenii łączy Triest we Włoszech z Porecem w Chorwacji. Wytyczyłem sobie trasę o długości 27 km + mniej więcej taką samą długość na powrót, jednak w czasie jazdy zdecydowałem się wydłużyć trasę o 5 km pod zamek Motovun. Ponieważ wcześniej jechałem już krótki odcinek Parenzaną w stronę Poreca i wiedziałem o problemie z przejazdem przez drogę 75, zdecydowałem się zmodyfikować początkowy odcinek trasy i wjechać na Parenzanę już za drogą 75. Znowu zacząłem wcześnie rano - tym razem krótko po 6. Trasa jest w dużej części gruntowa, lecz występują ten odcinki kamieniste, nie ma jednak większego problemu z przejazdem po nich. Prowadzi przez wioski i łagodnie wznosi się oraz opada, są ciekawe miejsca widokowe, co daje dużą przyjemność z jazdy. W sumie wydaje się, że nie jest trudna. Oczywiście mówię tylko o odcinku, który sam przejechałem. Nie wiem co jest na pozostałych 90 km, jednak skoro prowadzi ona po śladzie kolei to wydaje się, że wzniosy i spadki nie mogą być zbyt strome. Na trasie znajdują się wiadukty i tunele wydrążone w górach (mnie udało się „zaliczyć” dwa wiadukty i jeden tunel). Tunel jest oświetlony i można nim przejechać nawet bez własnego oświetlenia.
Od Motovun, ruszyłem z powrotem w stronę Poreca, teraz razem asfaltem i już od początku natknąłem się na podjazdy, niektóre dość długie i strome. W zasadzie na ok 26 km drogi powrotnej tylko ostatnie 12-13 km było z górki.


Słupek kilometrowy na Parenzanie wskazujący odległość od Triestu - na trasie spotkamy wiele takich słupków


Okolice Višnjan


Tablica informacyjno-kierunkowa na szlaku


Widok na trasy




Czasem trasa biegnie w wąwozach wydrążonych w skałach




Pierwszy wiadukt na trasie od Poreca


Widoki na trasie




Widok w stronę zamku Motovun


Wjazd do tunelu


Tunel na Parenzanie



Relive 'Morning Aug 10th'


Kategoria Wycieczki, Do 100 km